To, że od dziecka pałałam miłością do rzeczy starych, nigdy nie było tajemnicą. Szczytem marzeń było dla mnie oczywiście zamieszkanie w "starej chałpie". Do dzisiaj co jakiś czas pomysł ten wraca do mnie jak bumerang no i kto wie, może jeszcze kiedyś uda mi się to marzenie zrealizować - chociażby w części:) Szczególnie, że jakiś czas temu mój mąż też złapał bakcyla i z coraz większym sentymentem spogląda na przedmioty z historią.
A zaczęło się niewinnie - będąc na wakacjach w Ustce odwiedziliśmy dwa muzea-skanseny na Pomorzu: jeden w miejscowości Swołowo a drugi w Klukach. Każdemu, kto będzie spędzał wakacje w okolicach Dąbek, Ustki czy Łeby z całego serca polecam wizytę w co najmniej jednym w tych miejsc.
Muzeum Kultury Ludowej Pomorza w Swołowie zostało otwarte zaledwie kilka lat temu a wystawa przygotowana jest zgodnie ze współczesnymi standardami muzealnictwa, zawiera mnóstwo multimedialnych elementów i jest naprawdę ciekawa. Oto wygląd jednej z zagród z zewnątrz (pogoda jak widać nie dopisywała w ten dzień i to nas zmobilizowało do wyjazdu na "wycieczkę"). Wszystkie budynki wchodzące w skład zagrody są bogato wyposażone w eksponaty z epoki: wrażenie robi olbrzymia stodoła z maszynami do uprawy ziemi i młócenia zboża.
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach ma znacznie dłuższa tradycję i nieco inną formę. Złożone jest z kilkunastu zabudowań wiejskich: część z nich zawiera wystawę opisującą historię tamtejszych terenów oraz ludzi je zamieszkujących czyli Słowian natomiast druga część to budynki zawierające oryginalne wyposażenie słowińskich domów z ostatnich 200 lat.
Na fali fascynacji tym, jak żyli ludzie jeszcze kilkadziesiąt lat temu mój mąż po powrocie z urlopu postanowił zaaranżować wycieczkę w rodzinne strony swojej babci aby odwiedzić dom, z którego babcia pochodzi. Z dzieciństwa pamiętał, że wiele elementów wyposażenia, kóre widzieliśmy w skansenach było także używanych w rodzinnym domu babci i chcieliśmy zweryfikować, czy pamięć go nie myli.
Wycieczka była naprawdę udana a efektem wycieczki był pomysł na przystosowanie starej, dębowej beczki znalezionej w stodole przy domu rodzinnym babci na pojemnik na kwiaty.
Beczka przeszła fachową renowację: wszystkie jej elementy zostały rozłożone, metalowe obręcze zostały wyczyszczone z rdzy i kurzu a dębowe klepki wytarte z kurzu i pajęczyn. Po ponownym złożeniu beczki jej środek i spód został zabezpieczony przed wodą 'Abizolem', obręcze pomalowane na czarno a klepki z zewnątrz pokryte bezbarwną lazurą.
Środek wypełniliśmy keramzytem następnie włożyliśmy dwie warstwy włókniny i wsypaliśmy ziemię. Aktualnie beczkę zdobi piękna jesienna kompozycja, ale nasadzenia pewnie będą zmieniały się w zależności od pory roku:)
Uważnym czytelnikom pewnie nie umknie nowy "element krajobrazu" widoczny na przedostatnim zdjęciu a mianowicie barierka na balkonie:)
Jest drewniana i w 100% wykonana własnoręcznie przez mojego męża! Ciągle jestem pod wrażeniem efektu końcowego jego pracy.
No teraz to macie już przepięknie!
OdpowiedzUsuńBeczka super :)
Pięknie:)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na nowego posta, chociaż Ty to widziałaś na żywo:)